niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział XIV cz. 2

Zza szafek wyszła męska postać - Kastiel.
- Kassi! Pomóż mi! - mówiła słodkim głosem zalana sztucznymi łzami.
- Pff... Jeszcze czego... Znowu chciałaś mnie wykorzystać! - warknął. Wpatrywałam się w chłopaka, puściłam rękę dziewczyny.
- T-to nie prawda!
- Och! Daj już spokój! Nie udawaj że nic nie chciałaś zrobić! - krzyknęłam.
- Nie wtrącaj się! - odwróciła się w moją stronę. W jej oczach było pełno gniewu, nienawiści.
Kas stanął obok mnie.
- Debra, odejdź...
- Ale, kotek...!
- Zjeżdżaj! - warknął. Dziewczyna zdenerwowana wybiegła ze szkoły. Staliśmy tak bez ruchu, bez słowa z dobre parę minut.
- Kurwa! - uderzył mocno ręką w pobliską szafkę.
- K-Kastiel... - szepnęłam.
Był taki wkurzony, stał odwrócony do mnie plecami co chwilę w coś uderzając, kopiąc. Łzy nabrały mi się do oczu, nie wiem czemu. Gwałtownie przytuliłam się do jego pleców. Rozluźnił się.
- Jak ona mogła... znowu wciągnęła mnie w tą swoją gierkę! A ja głupi dałem się jej omotać!
- Nie obwiniaj siebie... - szepnęłam. - T-to nie twoja wina...
Teraz zwrócił się w moją stronę. Podniosłam głowę żeby spojrzeć mu w oczy.
- Wybacz mi za moje za-
- Spokojnie... - przerwałam mu. - Chociaż to co robiłeś mnie zabolało... Tak czy siak Ci wybaczam, w końcu jesteśmy przyjaciółmi! - uśmiechnęłam się. Odwzajemnił uśmiech. Staliśmy tak chwilę w milczeniu.
 Cisza nie trwała długo gdyż z piwnicy zaczęło wychodzić masę ludzi. Ostatni zaś wyszedł Lysander który podszedł do nas. Opowiedziałam mu cicho co się stało, tak, aby czerwono włosy nie słyszał.

~***~
 Nazajutrz obudziłam się, no cóż... z zdartym głosem, praktycznie to w ogóle bez głosu. Z szopą na głowie zeszłam na dół.
- Hej słonko. - przywitała mnie Titi.
- He. - powiedziałam cicho z chrypą.
- Co jest?
Gestykulacyjnie pokazałam że straciłam głos.
- Zrobić Ci kakao? - zapytała z troską.
Ochoczo pokiwałam głową z uśmiechem. Kiedy ciocia zrobiła mi napój, w gorącej cieczy zamoczyłam usta i napiłam się powoli. Umyłam kubek i poszłam w kierunku mojego pokoju rzucając się na łóżko. Sięgnęłam po słuchawki i telefon włączając na nim moją ulubioną piosenkę.
System of a Down - Aerials, zaczęłam w głowie "śpiewać" tekst:

Life is a waterfall
We're one in the river
And one again after the fall

Swimming through the void
We hear the word
We lose ourselves
But we find it all?

Cause we are the ones that wanna play
Always wanna go
But you never wanna stay

And we are the ones that wanna choose
Always wanna play
But you never wanna lose

Aerials, in the sky
When you lose small mind
You free your life

Life is a waterfall
We drink from the river
Then we turn around and put up our walls

Swimming through the void
We hear the word
We lost ourselves
But we find it all?

Cause we are the ones that wanna play
Always wanna go
But you never wanna stay

And we are the ones that wanna choose
Always wanna play
But you never wanna lose

Aerials, in the sky
When you lose small mind
You free your life

Aerials, so up high
When you free your eyes
Eternal prize

Aerials, in the sky
When you lose small mind
You free your life

Aerials, so up high
When you free your eyes
Eternal prize



 Odłączyłam słuchawki od urządzenia i jeszcze raz na nową puściłam tą samą muzykę. Wciągnęłam na siebie czarne, podarte jeansy, ubrałam swoją nieskazitelnie białą bokserkę, tyle że podartą, a na nią czarny top z napisem "Life is brutal". Weszłam do łazienki umyłam zęby i rozczesałam włosy. Chwyciłam swój telefon (wyłączyłam muzykę) i zbiegłam na dół.
- Idę. - wydusiłam z siebie z chrypą. Ubrałam moje czarne glany, zarzuciłam na siebie jeszcze czarny płaszcz i, dosłownie, wybiegłam z domu udając się w stronę parku. Kiedy byłam na miejscu usiadłam na ławce. Piękny, jesienny dzień... złociste liście na drzewach, inne już na ziemi... zaciągnęłam zimne powietrze. Po krótkim czasie wstałam z miejsca, akurat w tym momencie zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, widniało na nim imię:
Lysander 

Odebrałam...
~***~
Przepraszam że mnie nie było, wena całkowicie mnie opuściła :/
Z czego może wynikać dzisiejszy króciutki rozdział...
Meh... Takie życie... ale obiecuję, kiedy uderzy we mnie piorun zwany weną to postaram się napisać jak najdłuższy rozdział!
Pozdrawiam :P
Ps. Podoba wam się muzyka na blogu? :)

2 komentarze:

  1. SOAD <3 ... Podbilas moje serce <3
    Cały tekst wspiewalam *.*
    Rozdział fajny tylki szkoda ze taki krótki :(
    Czekam na kolejny i życzę DUŻO weny

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zawsze oczy mi się cieszą jak widzę.. NOWY ROZDZIAŁ :P a muzyka spoko XDD

    pozdrawiam: ROSICZKA XDD

    OdpowiedzUsuń